Po dwutygodniowej przerwie udało się wreszcie skoordynować warunki czasowe i pogodowe i wyjechać na chwilę. Kałuże do pół koła na sporej części trasy po łąkach i lesie stanowiły dodatkową atrakcję, ale też zwalniały... Trasa całkiem standardowa, ale po przerwie - jaka radość!
Jeżdżę głównie po lasach w okolicach Krakowa (kiedyś Warszawy), popołudniami lub w niedziele, zwykle raz do roku po górach, a w wakacje przez ostatnie dwa lata po Suwalszczyźnie. Poza tym - wszędzie tam, gdzie się uda znaleźć odrobinę czasu.
Marzenia rowerowe:
o Polska Egzotyczna rowerem,
o Camino de Santiago,
o Toskania.
Ktoś chętny?