Ostani dzień - krótka trasa na wyciszenie. Pogoda - bajka! Aż żal wyjeżdżać... Ale na kolegów żony i dzieci czekają, a na wszystkich praca. Wygodnym duktem leśnym do wokół Cichej, do chatki Adamy i okrążając Opuśniok na przełęcz Cichą. Na deser znany z pierwszego dnia zjazd, mycie rowerów i... do domu.
Jeżdżę głównie po lasach w okolicach Krakowa (kiedyś Warszawy), popołudniami lub w niedziele, zwykle raz do roku po górach, a w wakacje przez ostatnie dwa lata po Suwalszczyźnie. Poza tym - wszędzie tam, gdzie się uda znaleźć odrobinę czasu.
Marzenia rowerowe:
o Polska Egzotyczna rowerem,
o Camino de Santiago,
o Toskania.
Ktoś chętny?